Podczas kilkudniowej wizyty w Pradze niestety nie było mi dane skosztować knedlika. Szkoda, bo w naszej wrocławskiej Vedze zawsze są ruskie!
Restauracja Loveg, która w swoim menu serwuje to danie niestety jest zamknięta do 11.03. Nadzieje pokładałam w Plevel na Krymskiej 2 oraz w siostrzanej na Jindrisskiej 5. W pierwszej jadłam przepyszną zupę soczewicową – choć soczewicy nie lubię i genialną raw szarlotkę, nie skusiłam się za to na brukselkę na puree z marchwi – z czego się cieszę, ponieważ nie była smaczna. W drugiej restauracji jadłam pyszny krem z grochu i dziwne danie z gotowanego buraka w słodkim korzennym sosie podanym z upieczonymi ugniecionymi ziemniakami i odrobiną surówki. Zupy w tych miejscach są idealne, delikatne i aromatyczne, zaś drugie dania nie zachwycają. Nie zachwycają też porcje, które są za małe i po całym dniu zwiedzania mogą nie zaspokoić głodu. Cena lunchu z zupą i deserem to koszt ok: 37-40 pln.
Upragnionego knedlika zjadłam dopiero po przyjeździe.
Składniki:
- knedlik czeski lub bułka gotowana na parze,
- kotlety sojowe al’a schabowy,
- 3 duże cebule,
- 1 duże jabłko,
- łyżka mąki,
- wino białe wytrawne,
- woda,
- sól i pieprz
Cebule smażymy aż do zarumienia, wtedy wlewamy wino. Gdy płyn się zredukuje dodajemy utarte jabłko, mąkę i przyprawy. Można dodać jeszcze wina, jeżeli ktoś lubi wyrazistszy smak. Sos zdejmujemy z kuchenki i chwilę miksujemy aby zostały kawałki cebuli.
Knedlika/ bułkę ugotować na parze.
Kotlety sojowe zalać wrzątkiem i posolić, gdy zmiękną odsączyć z wody i usmażyć.
Podawać wszystko razem. Smacznego!